W
szydłowskiej grocie zbójeckie skarby nęcą...
Maliśmy
byli - mali, gdyśmy się za zbój brali.
Jeszcześmy nie podrosli, gdyśmy już na "zbój" poszli.
Wyleźli zbóje z chaty. Ojjj! Wyleźli zbóje z chaty.
Oj będą łamać gnaty. Oj będą łamać gnaty...
Są w naszych lasach grzyby, na leszczynach orzechy.
Nie będziesz babo miała - ojjj nie będziesz babo miała,
ze mnie żadnej pociechy.
|
Zbój ów zwał się Szydło
i był hersztem bandy napadającej
na przejeżdżające karawany kupców
i innych podróżnych.
Prowadzący przez tutejsze lasy trakt
uchodził za niebezpieczny
przez owego zbója właśnie.
Rabował on wiezione przez
podróżnych kosztowności, które
następnie ukrywał w miejscowych
jaskiniach. Aż pewnego razu banda
Szydły napadła na orszak królewski
i wywiązała się walka pomiędzy
zbójami i wojami króla. Władca
klęknął na pobliskim wzgórzu
i począł się modlić. Obiecał, że gdy
Bóg da zwycięstwo, w miejscu gdzie
klęczy wybuduje kościół. Tak też się
stało. Zbójów wybito a schwytany
Szydło wskazał jaskinię gdzie
ukrywał zrabowane skarby. Król
nakazał za owe kosztowności
wybudować kościół
i założyć osadę, którą od imienia
zbója Szydłowem nazwano.
|